pływam w czarnych myślach
niechaj ten ocean buzuje i stłamsi, i zniszczy
piekące ostatnie końcówki nerwowe
niechaj oczy pękną
zmiażdzą się moje jelita i trzustki i wątroby
zdychaj zgiń i przepadnij duszo bezkształtna
do niczego niepodobna, wstrętna, okropna
skrajności pragnę, granicy, końca
tak by stojąc nad przepaścią ochoczo rzucić się w pustkę
by stłuc czaszkę i ramiona
jestem bezsilna
i by nic nie pozostało
a nie by pozostało coś, co jest niczym